Proszę przeczytać poprzedni post, bo może tak się zdarzyć ,że tego nie dam rady przesłać.
Jak to dobrze, że "Pani Jesień" jest taka łaskawa , powinnam zdąrzyć z wszystkimi pracami. Jeszcze walczę z liśćmi, bo na prawdę jest ich dużo.wywożę, składam na kompost, zbieram do big worów też na kompost, nawet paliłam jak były suche. Za to zrobiłam już podsypywanie 50 róż i 30 innych krzaczków. Od taczek z kompostem mam ręce do kolan. Chyba trzeba moczyć w gorącej wodzie ,żeby się "zbiegły".Kilka delikutasików nawet lekko "obabuliłam". Zostały jeszcze tak po bokach liście, więc jakoś to będzie.
Doszło składowanie drewna, ale jak wtoczę 10 takich wałów o średnicy 60,70,80cm wyciska wszystkie poty jak w siłowni, no i trzeba na bierząco rębać. Nie ma bezrobocia , ani biedy, bo nikt nie chce przyjść do tej pracy, choć dobrze bym zapłaciła i tak ze wszystkim.Usąsiadki warzywa trzeba zbierać z pola to tylko swoi pracują, zarobić nie ma komu, ale kraść to tak. Nacięli im kalafiorówi brokułów masę. Łażą takie typy co to wypić , zjeść, zapalić , ale do pracy ręce wykręcone. Z fermy kurzej ukradziono 500kur, a z jajkami chodzą po domach i sprzedają choć ani jednej kury nie mają. Strach zostawić dom bez opieki, takie złodziejstwo zapanowało, a jeszcze 2 lata temu nie było tego.
Wracam do ogrodu, bo tam jest zielono.Latem jest gęstwina bo li ściaste zagęszczają, ale teraz nagie gałęzie giną wśród iglaków i tak jest zielono. Dużo zimozielonych teraz ukazuje swoje walory, no i zieloniutka trawa.Jak się zgrabi liście to od razu robi się "wiosennie".Powycinałam suche badylki na rabatkach i jest wiele zimozielonych bylin, które teraz są ładne przez liście.
Zjawiła się u mnie na podwórku wiewiórka, ale zwiała do lasku . Rośnie tam dużo leszczyny i na podwórku też, ale muszę jakoś ujarzmić psa, bo on nie toleruje nikogo, a ja zawsze chciałam ,żeby była wiewiórka. Ona nie jest ruda, tylko szara. Syn powiedział, ,ze to przybysz ze skandynawi.
Teraz wieczory długie więc dużo czytam. Obecnie to jest"Bóg, kasa i rock"n<roll" Hołowi i Prokopa i Patricii Atkinson "W dojrzewającym słońcu". Lubię o takiej tematyce.
Trzeba jeszcze ugotować, sprzątnąć i robi się mało czasu i właśnie o to chodzi, żeby go nie było na głupie myśli o jego ubywaniu.
Dodam kilka zdjęć z tego tygodnia i może uda się to wszystko przesłać, bo cholernik zaczyna coś popiskiwać, oby się udało.Syn obiecał że pomyśli
kalina sztywnolistna zgubiła troszkę liści a te co zostały są zieloniutkie tak samo groszek bylinowy rośnie i wspina się na świerk
Duży wór liści i zielona trawa
Laurowiśnia. Niżej bergenia i bordowo-fioletowy perukowiec.
Klocki o średnicy dwóch kaloszy.
Te trzy zdjęcia wyżej to właśnie moja "siłownia"