Szczęście i radość w ogrodzie. Gdzie ono jest, kiedy przychodzi, czy w ogóle można mówić o "ogrodowym szczęściu"?
Mam dużo pieniędzy, bardzo dużo, ale nie mam czasu na nic, bo muszę "robić " tą forsę. Mam duży piękny dom{choć z tą pięknością różnie bywa}, wokół duża oczywiście działka. To wszystko ogrodzone dość wysokim murem, A co w środku? Zamawiam wykonawców zagospodarowania. Architekci krajobrazu, fachowcy od sadzenia, fachowcy o wody, od przejść, od trawnika, itd, itd. Ma to być zrobione na wysokim poziomie, najlepiej od razu "dorosłe" Płacę za to ogromne pieniądze. Zatrudniam ogrodnika. Ma on dbać aby wszystko było cały czas idealne. Gałązka uschnie -to wyrzucić całe drzewo i przywieźć nowe, duże. Psom zrobić odgrodzone ścieżki do biegania i gdzieś tam z boku kojec.Może jak złapię chwilę wolną to przejdę się, ale czy będę widział{a} co jest wokoło. Przecież muszę myśleć o robieniu nowego interesu.Zaproszeni goście są z tej samej sfery, posiedzą na tarasie podyskutują o firmach i koniec.
Mam dość dużo pieniędzy, trochę więcej czasu i tak chwilami myślę sobie żeby coś zrobić wokół ładnego domu. Nie znam się na tym, bo i nawet nie czuję takiej potrzeby. Zapraszam wykwalifikowaną osobę. Przedstawiam swoje zapotrzebowanie. , wtrącam nawet jakieś uwagi. nawet określam co chcę mieć. Chcę mieć ogród bezproblemowy, żeby był zawsze"czysty", może trochę kwiatów, ścieżki, trawnik i miejsce do siedzenia. Zamawiam ogrodnika na sezonowe prace.. Jak co się nazywa to mnie nie obchodzi , ma być ładnie. , taki drugi komfortowy salon.. Nawet może tam być coś z drewna np. altana,pergola, coś z kamienia.
Oboje pracujemy, albo jedno z nas. Mamy się dość dobrze. Chcemy mieć ładny ogród w którym można przebywać z rodziną i przyjaciółmi. Widzieliśmy różne ogrody, które podobały się nam.Nie ma koncepcji i wiedzy. Wołamy architekta krajobrazu, przedstawiamy swoje oczekiwania i tak wspólnymi siłami jest projekt.Realizacja trwa dość długo, ale przy pomocy jakichś tam fachowców mamy ogród. Można już po nim pospacerować , pokazać znajomym, dzieci mają radochę ,bo mają swój kącik zabaw. Pan odpoczywa kosząc trawnik, pani tnie kwi aty do wazonu Tylko tych kilka kiściastych jesienią burzy ład.
Jest piękny ogród, dość duży, rozrośnięty, taki dorodny , zadbany. Rośliny zdrowe, jest kolorowo.Ptaki śpiewają, dużo motyli, bo mają swoje motylkowe kwiatki. Życie tętni. Między tymi roślinami to tu to tam krzątają się właściciele. Plewią, przycinają, sadzą, sieją pielęgnują w każdej wolnej chwili.Nawet szkoda czasu siedzieć i patrzeć, jak można chodzić między tym wszystkim.Dzieci biegają , bawią się z psami, mają swoje miejsce do gry w piłkę.Sąsiedzi zaglądają przez płot.. Jest też warzywniaczek, nieraz coś się nie uda, ale jak wyrośnie to smakuje najlepiej ze wszystkiego.
Jest starsza Pani lub starszy Pan. Mają ogródek tylko trochę młodszy od nich. Wszystko wypi elęgnowane, dorodne, ale jest trochę gdzieniegdzie chwastów, tam rośnie pokrzywa, bo to zdrowo, tam żywokost, bo potrzebny, ptaki nie uciekają zbyt daleko od ludzi, piesek gdzieś tam wykopał sobie dołek.Kazda roślinka ma swoją historię, którą pamięta się jak historię rodziny Syn potrafi powiedzieć-a pamiętacie jak tą roślinkę przywiozłem Wam w plecaku, myślałem że nie przeżyje , a ona jest taka piękna.Córka mówi- a pamiętasz mamo jak chyba piętnaście lat temu przywieźliśmy te krzaczki , jak byliśmy na urlopie. Tam jest historia. Właściciel, czy właścicielka znają wszystkie nazwy więcej pospolite i trochę naukowych. , Ale czy im jest to potrzebne? Rosną tam również warzywa,od zawsze, bo kiedyś one były pierwsze. Sa i owoce, są więc z tego zapasy. Na okres zimowy aromaty i smaki są wypu szczane w domu ze słoików.Plecy bolą, ręce się trzęsą, sił brakuje, ale żyją ci ludzie od wczesnej wiosny do późnej jesieni w swoim drugim domu -w ogrodzie.
Wszystkie te ogrody są piękne, rośliny zadbane, może trochę różne stylowo, ale gdzie mieszka szczęście, gdzie jest wspólnota, gzie radość?
Moje szczęście znalazłam bardzo dawno. Pierwszej radości obcowania z roślinami nie pamiętam Mama mi opowiadała jak byłam jeszcze taka ciut. Mama brała mnie wszędzie ,więc i do ogrodu. Kiedyś w naszym pojęciu ogród to były warzywa, a gdzieś z boku to był ogródek kwiatowy tak przy płocie. Widziałam jak mama coś robi i mnie nie pozwala tylko miałam grzecznie siedzieć. Pewnego razu zwiałam sobie na grządki i też postanowiłam coś robić . Trafiło na cebulę i marchewkę. Zanim mama mnie znalazła to bardzo solidnie uprzątnęłam wszystko co na niej rosło.Później jeszcze zdarzała się taka akcja. Teraz zaczynam pamiętać. , jak mama dała mi pod opiekę kawałeczek czegoś tam, powiedziała co wyrwać, co zostawić. No i zaczęło się Przede wszystkim kwiaty. Chodziłam do kogo się dało i znosiłam flance, póżniej dostawałam nasiona i sama siałam. Szczęście było wielkie jak pewnego razu drugi dziadek, brat mojego dziadka dał mi wyc ięte z krzaków porżeczki badylki, powiedział jak je wetknąć do ziemi i one urosną. Duże zdziwienie moich rodziców, a moje wielkie szczęście wywołało pokazanie się pierwszych listków i gałązek. Te porzeczki przetwały wiele lat Działo się to jeszcze zanim poszłam do szlkoł y i to było wielkie szczęście. Trwa ono do dziś. Było w moim życiu wiele trudnych, smutnych dni, ale zawsze było pragnienie posiadania ogrodu. . Dziś go mam, nie muszę zaczynać od nowa, więc tak sobie współżyjemy i jest dobrze.
Nostalgiczne pragnienie to odejść z tego świata w ogrodzie wśród kwiatów na zielonej trawie, niech ptaki śpiewają i fruwają motylki. To jet to.
Ludzie czasami szukają szczęścia we wszystkich zakątkach świata, a nie wiedzą, że czai się ono w rogu kuchni u nich w domu. Tam, gdzie pająk zrobił sobie malutką sieć, gdzie kot wepchnął kulkę z gazety... Ty Stasiu to szczęście odnalazłaś już wtedy gdy byłaś maleńka. I niech Ci wszyscy Ci poszukiwacze zazdroszczą. Ja też troszkę Ci zazdroszczę :) Pozdrowienia i uściski!
OdpowiedzUsuńMasz rację Stasiu - ogrodowe szczęścia mają różne oblicza, tak jak różni są ludzie posiadający ogrody. Najważniejsze to umieć znaleźć swoje :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
...lubię ogrody i kwiaty ale nie lubię w nich za dużo robić. Tak już mam niestety...
OdpowiedzUsuńTak czytam i czytam co dziś napisałaś Stasiu. Masz duże szczęście mieć własny ogród, w którym znasz każdą roślinę. Ja niestety muszę się zadowolić tylko niewielkim balkonem. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa nie miałam z ogrodem styczności od dzieciństwa, jak Ty. Miałam już dwoje dzieci, jak otrzymałam działkę 300 m kw. perzu. Prze dwa lata go wyciągałam z ziemi. Jednak pokochałam prace w ogrodzie, no i oczywiście rośliny. Ty jesteś zakochana w swoim i rozumiem to :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniały tekst. Uwielbiam stare ogrody, które mają duszę i zapisana jest w nich historia wielu ludzi:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna Twoja miłość i bardzo się cieszę, bo to dobra symbioza otaczać i robić to co się kocha i jeszcze to docenić - wielu nie docenia co ma i narzeka.
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam.
Pierwszy raz zaczęłam czytać w pracy i popłakałam się. Nasze ogrody są naszym życiem i widać w nich nasze porażki, sukcesy. Widać czy ogród jest z miłości czy na pokaz i widać, czy w domu jest miłość czy jej nie ma.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
m.