To nie chodzi o to , aby tą jak do tej pory niezbyt przyjemną panią ugłaskać. Chodzi oto aby stworzyć sobie coś takiego , co by trochę ją zignorować. W tym roku to "ona" jest zimna, mokra, wietrzna, w przypływie dobrego humoru trochę błyśnie słońcem, troszeczkę przycichnie, aby w nocy dmuchnąć chłodem. Może ten zły humor minie jej jeszcze. Cały październik ma na to, przydałoby i w listopadzie .Oj bywały piękne listopady.
Ja postanowiłam sobie ,że tam gdzie spędzam sporo czasu tzn. przy stole w kuchni stworzyć taką przyjemną oprawę. Zielony obrus, na nim drugi mniejszy bardzo słoneczny i takież serwetki, na jednej postawiłam ozdobny talerz z takim sielskim widoczkiem. Można na nim położyć coś dobrego na poprawę humoru-ciacho, czekoladkę, owoce.Postanowiłam również pić herbatę ze swoich filiżanek, filiżaneczek. Co z tego że malutkie niektóre. Więcej zrobię w termosie i będę dolewać i już.Na tym stole do kompletu musi leżeć, to w zasadzie zawsze leży , jakaś "dobra"książka np. jest cały cykl powieści umiejscowionych w Prowansji.. Na moim stole ma miejsce również bukiet nie bukiet z kł osami zboża. Kojarzy się przynajmniej mnie z chlebem, domem rodzinnym, ziarna z odrodzeniem, z latem, jesieni na przekór.. Na przeciw stołu mam przed oczami pogodne okno, z kwiatkami i niewielkim zbiorem jednakowego typy , ale różnego kształtu wazoników , flakoników. .Jeszcze jedna ważna rzecz. Nie konieczne jeszcze jest palenie w co.. ale wieczorem, albo gdy pada jest ro zpalenie w kozokominku ognia. Błys kające płomienie widoczne przez szybkę i trzaskanie ognia, ciepełko rozchodzące się po pomieszczeniu wprawia na prawdę w dobry humor. A jak wrzuci się szyszki to dopiero
j
est fajnie, choć mój czarnuch nie lubi niespodziewanych trzasków.Przyzwyczai się.
Zdjęcia takie ciemne, ale to wina urządzenia, w naturze jest jasno.
Vinci grzeje nos i łapy, bo właśnie na przeciw niego stoi piecyk., jak długo nie rozpalam to patrzy na mnie dość wymownie i z wyrzutem. Człowiek nie potrafiłby tak spojrzeć.
Najszybciej poddał się cytryniec i miłorząb.
Berberysy i ogniki ubrały się w piękne korale w olbrzymich ilościach.
Potrafisz zrobić cudowną ciepła atmosferę w swoim domu, mimo iż na dworze jest jesień i do tego zimna :(
OdpowiedzUsuńChętnie przysiadłabym obok i wypiła z Tobą Stasiu maleńką filiżankę herbatki. Ja też jestem zła na panią jesień. Nocne przymrozki są dość ostre i ścięły już wiele roślin. Zleciała już połowa winobluszczu i aktinidia. Leci kokornak i robinia. Przymroziło nawet aksamitki. O pomidorach nie wspomnę. I to wszystko jeszcze we wrześniu. Od trzech dni jest słonecznie ale zimno jak diabli. Może jeszcze się odmieni? Na szczęście mam swoje pasje zastępcze na zimne wieczory. No i plotkowanie na blogach. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
OdpowiedzUsuńU nas w lesie przymrozków jeszcze nie było, ale w okolicy już tak :( Jakoś tak za szybko chyba... Ja też przyłączam si, co prawda wirtualnie, ale szczerze, do filiżanki dobrej herbatki np. z cynamonem :) Cieplutkie pozdrowienia Stasiu!
OdpowiedzUsuńPrzysiadłam bym chętnie przy Twoim sierściuchu i pogrzała kosteczki, bo po pracy w ogrodzie troszkę chłodno... ale cóż niektóre prace trzeba zrobić jesienią :)
OdpowiedzUsuńKolorki w ogrodzie jesienne, ale taka pora :)
Pozdrawiam serdecznie
Przy takim stoliku przy takim sierściuszku to nawet zima nie jest straszna, a co dopiero jesień :)
OdpowiedzUsuńU nas przymrozki juz są... Jejku takie to lato krótkie było... I teraz od razu jesień taka listopadowa. Jak nic Stasiu wproszę się do Ciebie na herbatkę :) A co tam! Rum przyniosę :)
Wiem, wiem ta filiżanka to dla niezapowiedzianych gości...Może kiedy będę w pobliżu przejazdem to do Ciebie wpadnę...
OdpowiedzUsuńPrzywiozę dobre ciacho... Nalewki nie będziemy popijać bo musiałabym na nockę u Ciebie zostać... Po alkoholu przecież nie pojadę...Posiedzimy, pogadamy, powspominamy słoneczne lato...
Nie tylko Twój Vinci jest piecuch, moja Belka to przylepia się do kaloryfera...W nocy ją wysuszy, słyszymy jak pije wodę. Gdyby miała nalane z 2 litry pewnie też by wypiła...
Pięknie przyozdobiłaś mieszkanie. Nawet deszczowa jesień nie jest straszna.
Serdecznie pozdrawiam:)
Masz racje Jednej smutno , ale świat wirtualny pomoże Ci przetrwać zimę , a wiosną wiadomo , ogród i po problemie- milutko u Ciebie no i ten kominek zachwyca na pewno pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńładnie sobie oswajasz:-)
OdpowiedzUsuńzdjęcia nie ciemne, tylko nastrojowe.
Ach, i te pry- super, faktycznie lepsze niż czosnki, trzebaby sadzić na rabatach.
Ładny kącik sobie zrobiłaś - kolorowe zasłonki, kwiaty na parapecie i suszone bukiety :) Na ponure dni dobra książka a malutkie filiżaneczki też są ładne, czasem nawet ładniejsze niż te duże :)
OdpowiedzUsuńStasiu, napisz cokolwiek na mój e-mail, żebym mogła Ci odpisać to o co prosiłaś (candy, scrapbooking, vintage i inne) joasiagla@gmail.com
Pozdrawiam ciepło :)