poniedziałek, 30 września 2013

Obłaskawianie jesieni.

To  nie chodzi o to , aby tą jak do tej pory niezbyt przyjemną panią ugłaskać. Chodzi oto aby  stworzyć sobie  coś takiego , co by trochę ją zignorować. W tym roku to "ona" jest  zimna, mokra, wietrzna, w przypływie dobrego humoru trochę błyśnie słońcem, troszeczkę przycichnie, aby w nocy dmuchnąć chłodem. Może ten zły humor minie jej jeszcze. Cały październik ma na to, przydałoby i w listopadzie .Oj bywały piękne listopady.
Ja postanowiłam sobie ,że tam gdzie spędzam sporo czasu tzn. przy stole w kuchni stworzyć taką przyjemną oprawę. Zielony obrus, na nim drugi mniejszy bardzo słoneczny i takież serwetki, na jednej postawiłam ozdobny talerz z takim sielskim widoczkiem. Można na nim położyć coś dobrego na poprawę humoru-ciacho, czekoladkę, owoce.Postanowiłam również pić herbatę ze swoich filiżanek, filiżaneczek. Co z tego że malutkie niektóre. Więcej zrobię w termosie i będę dolewać i już.Na tym stole do kompletu musi leżeć, to w zasadzie zawsze leży , jakaś "dobra"książka np. jest cały cykl powieści umiejscowionych w Prowansji.. Na moim stole ma miejsce również bukiet nie bukiet z kł osami zboża. Kojarzy się przynajmniej mnie z chlebem, domem rodzinnym, ziarna z odrodzeniem, z latem, jesieni na przekór.. Na przeciw stołu mam przed oczami pogodne okno, z kwiatkami i niewielkim zbiorem  jednakowego typy , ale różnego kształtu wazoników , flakoników. .Jeszcze jedna ważna rzecz. Nie konieczne  jeszcze jest palenie w co.. ale wieczorem, albo gdy pada jest ro zpalenie  w kozokominku ognia. Błys kające płomienie widoczne przez szybkę i trzaskanie ognia, ciepełko rozchodzące się po pomieszczeniu wprawia na prawdę w dobry humor. A jak wrzuci  się szyszki to dopiero

j
est fajnie, choć mój czarnuch nie lubi niespodziewanych trzasków.Przyzwyczai się.

 Zdjęcia takie ciemne, ale to wina urządzenia, w naturze jest jasno.
 Vinci grzeje nos i łapy, bo właśnie na przeciw niego stoi piecyk.,  jak długo nie rozpalam to patrzy na mnie  dość wymownie i z wyrzutem. Człowiek nie potrafiłby tak spojrzeć.
Najszybciej poddał się cytryniec i miłorząb.
Berberysy i ogniki ubrały się w  piękne korale w olbrzymich ilościach.



czwartek, 26 września 2013

Trochę śmieszne

       Cześć. Co robisz?
 Piszę posta.
A co to jest post?
To taki list do moich przyjaciół na blogu.
 A ha. A o czym piszesz.?
 O nowych porach, takich trochę innych, no inaczej pokazanych.
Co kupiłaś sobie nowe spodnie, jakieś modne, pokaż.
I tu ryknęłam prawie do rozpuku. Lzy leciały ciurkiem, a ona oburzona-czego ryczysz, że ja nie mogę sobie kupić to ty musisz aż tak  się cieszyć.
 No i pokazałam jej  te pory, w naturze wyglądają ładniej, bo zdjęcia to nie za bardzo.A ona- wielkie mi co, nie mogłaś tego powiedzieć normalnie.Kurczę, jak o porach mówić normalnie.

W ubiegłym roku zmieniłam miejsce na warzywniaczek i na starym coś tam zostało np kilka marche wek wyrosło w nasiona, a między c hwastami  tego lata zobaczyłam duże kule. Wielkie było moje zdziwienie. To były pory zupełnie zapomniane. Są o niebo ładniejsze od ozdobnych czosnków.. Zrobiły się takie puchate no i są naprawdę duże. Taka kula leży na dwóch dłoniach. .Scenka rozbawiła mnie, co nie znaczy że znajoma też pojęła żartobliwość sytuacji. Człowiek zapatrzony tylko w swoje choroby nie widzi  cokolwiek innego. Trzeba umartwiać się za życia. Brrr, wrrr  i psia krew. A niech im będzie.Jestem wredna. Co?

sobota, 21 września 2013

O PRZYJAŹNI

Niecały rok temu moje dzieci namówiły mnie na pisanie bloga. Mówiły , że to fajna rzecz, ze wypełni czas, nie pozwoli się nudzić, że znajdę ludzi którzy mają podobne pasje ,zainteresowania. Z początku wahałam się. No bo cóż takiego ciekawego mogę pisać, czym się pochwalić przed zupełnie obcymi ludxmi, mają ze mnie kpić, zarty stroić- nie za bardzo mi to pasowało. Dzieci nie zrezygnowały, założyły bloga i ty mamo musisz piszć i już. Myślę sobie ryzyk fizyk, pisać o kwiatkach mogę i wielkie im za to dzięki. Co prawda żaden ze mnie twórca słowa pisanego, ale przetkać to zdjęciami i jakoś to będzie, a kpiących uśmieszków i tak nie zobaczę.
 Zaczęłam pisać i już na samym początku komentarze, miłe słowa, pochwały. I tak pod kazdym postem coraz to inni pisali, niektórzy czekali na następne pisanie. Wielka radość. Jakoś tak bezwiednie w sercu powstawała myśl , że oto robi się wokół mnie ciepło, serdecznie, że zaczynam mieć grono wspaniałych przyjaciół.Niekt€rych znam ze zdjęć, innych tylko z pseudonimów, ale oni wszyscy  są mi jednakowo ważni.Nie minęło wiele czasu, ale ja wiem że mogę zwrócić się z prośbą o radę , czy naukę a otrzymam ją, jeżeli poskarżę się , mam kłopot, to słowa otuchy i pociechy są od każdego z nich. Ostatnio jakiś czas nie pisałam, to były szczere słowa niepokoju. Czy to nie jest przyjaźń? Ci wszyscy ludzie są otwarci na każdą sprawę, można liczyć na pomoc, ja w to wierzę.  Nie umiem spraw ubierać w piękne słowa, ale to jest przyjaźn. Wydawać by się mogło banalne pisać o roślinkach, które i tak bez nas urosną, pisać o wykonaniu jakiejś robótki, z czasem i ona stanie się niepotrzebna , opatrzona, pisać o gotowaniu, dla mnie to [gotowanie] jest nudne, o podróżach, każdy gdzieś tam był, ale czytać o tym jest dobrze, a jeszcze lepiej jak to jest zwrócone do ciebie. To się dzieje na blogu. Ludzie cię chwalą i pokazują siebie w swojej pracy i masz możliwość  cieszyć się z nimi. Jeżeli powstaje taka sytuacja- to co to jest jak nie przyjaźń . Mieszkam sama , więc świadomość , że gdzieś tam mam grupkę takich przyjaciół rozjaśnia bardzo często ponure, pełne zwątpienia chwile.  Różne sytuacje przykre mogą powstać, że nie będę mogła po2wiedzieć Wam jacy jesteście dobrzy,wspaniali. Jakże  często  zabiegani, zatroskani codziennością nia dostrzegamy że można wyłuskać z tłumu   prawdziwe skarby.
Cieszę się że mogę powiedzieć oBUSTANI< ALEJA KWIATOWA< ANI MOJE KRZAKI ...<ANDRZEJU<EWIE JUREWICZ <3x1>KRZYSIU>SUSAN<ŁUCJI  MARII<GIGA<PAWANNIE MEGI<MIŁCE<GABI< IRYSOWEJ PANI  <   JOASI< cieszę się że Was poznałam i za żadne skarby świata nie zrezygnuję  z bycia z Wami moi mili PRZYJACIELE..
Postałam dziś w grupie kobiet i mężczyzn wychodzących z kościoła i ogarnął mnie smutek, oni wszyscy mówili o nieobecnych, oczywiście każdy o kimś innym, tak wynikało z rozmów same przykre rzeczy. Nie było tam dobrych słów, jeżeli już to nijakie. I wtedy pomyślałam o WAS. Jaka  ja jestem szczęśliwa.Mieć  kochającą rodzinę to wielkie szczęście, ale to jest dane jakby odgórnie, ale zebrać wokół siebie prawdziwych przyjaciół to jest wielki los na wygranej loterii życiowej.
Wybaczcie chaos mojego pisania, ale ja n ie znajduję u siebie talentu pisarskiego, a że zrobiło mi się ciepło tak w okolicy serca pisząc o WAS to zupełnie inna sprawa.Byłabym wielką niewdzięcznicą  gdybym nie wspomniała o innych odwiedza jących. Coś interesującego znajdują w moich postach, z czego bardzo się cieszę i mam nadzieję przygarnąć ich .
Nie ma zdjęć no bo jak miałabym  to przedstawić, ale kwiatki będą i zieloność, bo jeszcze nie jest  jesiennie i robótki ręczne ,bo wieczory coraz dłuższe. 

czwartek, 19 września 2013

ODPUKAŁAM W NIEMALOWANE

Witam moich wiernych przyjaciół i nowych znajomych odwiedzających   mojego bloga,trochę było przerwy, ale to nie moja wina, nieraz  jest po prostu pod górkę. Przed pisaniem dziś odpukałam w niemalowane, nieheblowane tylko ułamane, aby tradycji  stało się zadość i przeciwnościom złośliwym  dać znać że koniec kropka ,dosyć  ma być dobrze i już.Mam fajne okulary, serducho uspokojone, wielka kupa drewna na zimę leży na podwórku, przetworów różnych w spiżarni full, teraz zostało tylko pilnować kontaktu z Wami moi mili przyjaciele..Dziś nie będę dużo pisać bo chcę odpisać każdemu z Was osobno Jak pisałam wyżej robiłam i jeszcze robię różne przetwory i owocowe i warzywne. Zostało mi to jeszcze z "trudnych czasów" ot taki pożyteczny nawyk.Ostatnie dni zrobiły się deszczowe i bardzo zimne, ale sądzę że przyjdzie jeszcze piękna złota ciepła jesień. Bardzo na to liczę, bo jak co roku mam okrutnie dużo liści do grabienia, ale póki co jest zielono i dość kwietnie .Prace w ogrodzie chwilowo zatrzymały się, przesadziłam tylko w inne miejsce potwora tzn. dużego pustynnika. Musiałam mu usypać taki przepuszczalny kopiec i już okryć folią, żeby nie zamakał, no i posadziłam około 80 tulipanów. Oj będzie się działo na wiosnę, bo mam zamiar jeszcze sadzić, aha już zakwitły wszystkie moje zimowity, też jest ich w różnych miejscach tak co nie co.Z zaległych  spraw z mojego ogródka, to k ilka fajnych spraw np. nie spodziewałam się że perełkowiec może tak długo i obficie kwitnąć. Dwa calutkie miesiące, a jaki pszczeli nie do pojęcia, to był jego taki pierwszy rok, a może dlatego  żebym miała się czym pochwalić? Niesamowicie kwitły oleandry, na jednym to gałązki aż uginały się od kwiatów, a jak pachniały, nie do opisania wprost. Teraz pachnie dość intensywnie sadziec i jabłka.Postawiłam sobie w sypialni koszyczek z jabłkami, bo  w żadnej innej porze roku nie mają one tej woni.Nowinka ostatnich nocy, to potężny ryk byków jeleni. Specjalnie wychodzę  tak po 23 i słucham. Są to piękne zwierzęta, majestatyczne, nie trzeba widzieć wystarczy słuchać- moc i piękno, czysta natura.Zastanawiam się tylko ,dlaczego w naszym kościele katolickim nie jest  ciężkim grzechem zabicie takiego zwierzęcia. A tak w ogóle to w moim ogrodzie ,w lasku, na okolicznych polach nastała cisza, tylko od czasu do czasu rzekotki dają znać o sobie i nieraz wrona rozedrze  dziób, no bo jed



ni odlecieli ,inni jeszcze w drodze, powstała taka pustaćJak w życiu- dzieci małe to jest ruch, dzieci wyfruną to trzeba trochę czasu aby tę pustkę nauczyć się wypełniać i znowu zrobi się ruchliwiej. . No tak miało być mało a ja nudzę. Już puszczam fotki i wysyłam się do Waszych blogów..
 Słabo widać a to jest niezawodna barbula, doniczkowy krzewik na późne lato, jasne listki i niebieskie kwiatki zebrane w pęczki, pachnie przy dotknięciu tak ziołowo



To są cudne oleandry, chyba nawet od komputera zapachniało

Grzechem byłoby nie przedstawić jesiennych zawilców. Rosną między biało obrzeżonymi hostami i w tym towarzystwie wyglądają bardzo ładnie.

To jest ozdobna fasolka, rośnie na kikutku po bzie koralowym i ciagle  kwitnie już od lipca. .
 No na dziś wystarczy do rychłego następnego.


        

wtorek, 3 września 2013

Smutno mi więc piszę

Choć troszeczkę muszę naściubić tych literek, bo tęsknię za Wami. Nie piszę komentarzy, ale zrobię to wkrótce. I tak ryczę nad każdym znakiem od  Was,
Prześlę kilka zaległych fotek i dzisiejsze. , bo dziś zerwałam owocki cytryńca. Kilka  wrzuconych do herbaty i niebo w gębie.


Pierwszy rok  fajnie obrodziły.Zamroziłam je i na porę bieli będzie jak znalazł.
Kilka zwyczajnych kwiatków

Niezwykle pachnąca acidantera

 Malutki platykodon, ale kwiatek duży. Miałam kiedyś dużą kępę wysokich, niestety barwinek nieuważnie posadzony po prostu "zadusił" i  już .
Muszę kończyć, cholerka nie mogę dłużej , bo łepetyna zaczyna boleć. Aby do 10-go.Bardzo serdecznie z całego serca pozdrawiam  Was wszystkich.