Bardzo często słyszy się w rozmowach jak przebiegała twoja nauka, jaką szkołę wspominasz najserdeczniej, może był jakiś ulubiony nauczyciel itd, itd.Od razu chcę zaznaczyć,Ze o żadnym przebieganiu nie ma mowy. Ślimaki w moim ogrodzie mają większe tempo. To wcale nie znaczy że byłam jakimś"tłukiem" wręcz przeciwnie prymus od pierwszej do siudmej klasy i wcale nie znaczy też ,że było nudno{tak słyszę teraz od moich wnuczków , że nuuuuudy".Podstawówkę wspominam jako najmilszy czas i z perspektywy widzę ,że był to czas niezwykle barwny.Później już tego nie było nigdy"Ucywilizowanie" zmieniło ludzi bardzo mocno in minus, a szkoda.
Swoją przygodę z nauką rozpoczęłam zanim poszłam dopierwszej klasy. Za sąsiadów mieliśmy rodziny w których byli sami chłopcy, straszne urwisy i z tego powodu ja też nie mogłam zostać w tyle, trzeba było się przystosować.. Jednymi z nich byli K iW Matwije. Zaznaczam od razu że to są wsiowe przezwiska, które mieli prawie wszyscy, nie raz kojarzono ludzi szybciej po tym , niż po prawdziwym nazwisku i nie boję się że ktoś siebie rozpozna , a w tym przupadku szczególnie. Powód przemilczę.Otóż ten 0 rok starszy W w czasie zabawy przykazał mi i swojemu bratuK młodszemu ode mnie 0 rok żebyśmy przezywali nauczycieli. Kierownik szkoły i jego żona i jedna nauczycielka pracowali w ogrodzie, a my przez dziurkę we wrotach stodoły przezywaliśmy ich ile wlezie myśląc że jak nas nie widzą to nie wiedzą kto. A W, z upodobaniem podsuwał nam coraz to "piękniejsze" przezwiska.. Oj mieliśmy ubaw na całe popołudnie. On tak zrobił bo dostał dwuję. Polka zaczęła się wieczorem. Pan Kierownik spisał sobie wszystko na karteczce i przyszedł do nas i pokazał to rodzicom..Myślałam że jakoś to będzie , bo tata uśmiął się razem z anem, ale mama.... Do szkoły było od nas jakieś 200m i przez tą drogę byllllllam poganiana paskiem do Państwa w celu przeproszenia i pocałowania w rękę. Nie ten pasek ale to drugie było wprost niewyobrażalne do wykonania.Ze nie została w tym czasie ze mnie kupka pop[iołu ze spalenia ze wstydu, to do dziś się dziwię.. Jakoś to przeszło , tylko mama żeby mnie podbudować , gdy szłam na rozpoczęcie pierwszej klasy, powiedziała żebym cały czas pamiętała co zrobiłam. Wszystkie dni pamiętam doskonale , ale tego pierwszego zupełnie nie, chciałam być niewidoczna. Później Kierownik powiedział rodzicom że nie wiedział ,że jestem taka bojąca. No i była awantura z tego powodu.Z pierwszej klasy pamiętam wszystko. Pierwszym nauczycielem został Pan Kierownik Faltyn. Niue wysoki grubasek bardzo dobroduszny i cwany jak lis. Umiał bez bOlu i niezauważalnie tak wpłynąć na delikwenta, że nie było w niczym odwrotu.Był to starszy Pan o przedwojennym wychowaniu i wykształceniu. Został zesłany na wieś jako"element burżuazyjny".
Zaczęła się nauka.Po dzwonku{o tym dzwonku to później} Pan siadał na środku klasy na krześle wyjmował swój scyzoryk i kazał pokazać ołówki, jak który ołówek był za tępo naostrzony to on to poprawiał. Później było najgorsze. Z szafy wyjmował wielką butlę okropnie śmierdzącego tranu i każdemu bez wyjątku wlewał łychę tego świństwa do buzi. Maaasaaaakra.W drugiej klasie już to się skończyło. Aha jeszcze jedno, na samym początku była modlitwa. W klasach wisiały krzyże. Może to zostało tak z rozpędu, bo przecież wokół szerzyła się propaganda komunizmu, zakładania kołchozów.I znowu to było tylko w mojej pierwszej klasie, dalej już nie było.
Zaczęła się nauka pisania liter i cyfr, nauka czytania i liczeniaPrzez cały rok pisaliśmy ołówkami i ten kolorowy elementarz. Mam taki do dziś tylko że syna.Wielki sentyment.Były rysunki i śpiewanie i wf.Tak wydaje się mi , że za moich czasów dzieciarnia miała o wiele więcej ruchu i dużo fantazji w wymyślaniu różnych gier.No i była taż religia. Proboszcz osobiście na rowerze przyjeżdzał 3 km. na 3 godz. żeby przywracać uparte osiołki Panu Bogu. Jeszcze w trzeciej klasie miałam religię w szkole, bo później to już w prywatnuch domach, no i ksiądz dorobił się strasznie warczącego "komarka"
Niezwykle wielkim zaszczytem buło wybranie mnie na przewodniczącą klasy. Znaczyło to nie tylko obowiązki , ale i przywileje. W klasie musieli mnie wszyscy słuchać, aże byłam stworzeniem okrop[nie rogatym, więc wykorzystywałam to solidnie i perfidnie. Np. nakazywałam chłopakom miotłą zamiatać w kla sie papierki, co byLó dla nich wielką zniewagą. Co prawda kilka razy po lekcjach oberwałam za to, ale jak jednemu z nich ze złości naderwałam ucho to skończyłosię.
Tak się zastanawiam co by ze mną zrobiono za ten czyn w dzisiejszych latach.
Do takich "rozliczeń" między dzieciakami nikt się nie wtrącał i zawsze się wszystko układało.Przewodniczący wyznaczał dyżurnych do wycierania tablicy, do podlewania kwiatków, żeby kreda zawsze była, w starszych klasach trzeba było przygotować jakieś pomoce naukowe., po wf-ie zebrać piłki , szarfy , pałeczki do sztafety i może jeszcze coś.Od razu pierwszaki zostały włączone do kółka artystycznego. Była Pani która uczyła tańców ludowych, piosenek i były odgrywane przedstawienia na Świetlicy wiejskiej z okazji różnych świąt. Moim utrapieniem było to że przez te lata musiałam być krakowiakiem a nie krakowianką, bo chłopcy nie chcieli tańczyć, dziewczyny zaś bardzo i ciągle brakowało dopary.Było fajnie .bo po takim występie każdy dostał oranżdę i kilka cukierków ,albo pacakę ciastek, no i można było zostać na świetlicy trochę dłużej, bo właśnie zaczynała się zabawa taneczna . ,i grała" orkiestra " Ha!!!!bęben, skrzypki i trąbka, albo akordeon, ale itak to było przeżycie.W szkole było dużo różnego rodzaju zawodów sportowych . Między uczniami, między klasami, a nawet z innych szkół pobliskich przyjeżdrzali do nas. Był bieg na 60 m., skok w dal i w zwyż, rzut piłeczką palantową, gra w palanta, w dwa ognie. Nasza szkoła była najlepsza w tym bo był taki jedenZ.który jak odbił pilęczkę albo rzucił to nie raz nie można było znaleźć. Chłopcy trochę kopali piłkę, adziewczynki miały swoje duże gumowe piłki i grały w odbijanie o ścianę To była dziesiątka, siódemka, albo piątka. To polegało naodbijaniu różnym ułożeniem palców, było hula hop. Dziewczynki męczyły sie z tym, a jak który chłopak zdołał zabrać obręcz to beż wysiłku wychodziło mu to. ale wtedy iskrzyło, niejeden oberwał.A gra w klasy i samolot kawałkiem dachówki.W czasie nauki nie siedziało się cały czas w klasie. Był taki młody nauczyciel Pan Gołębiowski{ mieszkał w sąsiedniej wsi , gdzie teraz i ja mieszkam], który prowadzał nas na wycieczki po okolicy, do lasu, gdzie poznawaliśmy różne"dziwy". Każdy miał ze sobą butelkę kawy i jakieś jedzenie i szliśmy na cały dzień. Niezapomniane to były chwile
Tak wogóle to w szkole uczyło cały czas czworo nauczycieli. Rzez cały czas po śmierci starego kierownika nastał pan Prajsner z żoną, był Pan Gołębiowski , a czwarty ciągle się zmieniałWszyscy opłakali Starego Kierownika, Jego żona z jedną nauczycielką panią Wilkówną wyjechała w "swoje strony" i wtedy przybyli nowi. Ta trójka była do końca mojej siódmej klasy. Wspominam ich bardzo ciepło, serdecznie i tak w zasadzie nie napotkałam w życiu równie wspaniałych nie tylko nauczycieli , ale i zwyczajnych ludzi. Przez krótki czas w pierwszej klasie uczyła nas Pani Brzozowska. Pani w średnim wieku, niezwykłej dobroci i cierpliwości. Też umiała spokojnie poskromić najgorszego hultaja. Znalazłsię jednak jeden taki, przez którego omal nie postradała życia, . po tym zdarzeniu już do nas nie wróciła . Otóż pewnego razu............
Ależ się zaczytałem Stasiu! Twoje opowieści czyta się z zapartym tchem, już nie mogę się doczekać co stało się tego "pewnego razu.." :) Pisz moja droga jak najwięcej bo czytanie Twoich wspomnień jest cudowne! A to dlatego, że masz wspaniałe wspomnienia! Jestem zauroczony! Pozdrowienia Stasiu!
OdpowiedzUsuńDokładnie, Stasiu, co było "pewnego razu ..." ???
OdpowiedzUsuńChyba każdy od czasu do czasu wspomina. Ja jakiś czas temu spotkałam swoją wychowawczynię w podstawówki, przywitałam się, przypomniałam, pamiętała mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ciekawe wspomnienia Stasiu, i ciekawe co było dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Z zaciekawieniem przeczytałam Twoje wspomnienia, były świetne:) To było prawdziwe dzieciństwo:)))
OdpowiedzUsuńBuziaki:)