Pracuję jeszcze nad liśćmi, widać efekty. Wcześniej narzekałam że hjest ich dużo, ale terz cieszę się że mam co robić w ogrodzie.Cóż jestem trochę taka pokręcona.. Sąsiadki ciągle zwracają mi uwagę, że nie odpoczywam, nie siedzę w domu, bo to nie pora żeby coś robić w ogrodzie, a ja jak jaka dziwaczka ciągle łażę i coś robię.W taką pogodę w domu, toż to świętokradztwo.Wieczorami kiedy światło z lamp ulicznych przebija się do ogrodu powstaje niesamowity nastrój i ta cisza. Nie wiem czy istnieje coś na co bym to zamieniła Trochę smuytno ,bo jestem sama, ale dzwonię do dzieci i opowiadam o tym wszystkim, no i jest piesek i kotek- przyjaciele na ośmiu łapach, niezawodni.To było takie wywnętrzanie, ale terez coś innego.
MCHY są w moim ogrodzie mile widziane[jeżeli wątrobowce są mchami to nie i nie i nie]Nie mam super trawników jest murawa, są dzikie łączki i i mchowe łatki. Są to mięciutkie perskie dywanikiTrzeba um tylko trochę wilgoci i nic więcej. Ich zieleń jest taka łagodna o każdej porze roku., a jak ładnie wyglądają omszone kamienie czy drewno. Od razu stwarzają w ogrodzie naturalność.Nie wymuszają upożądkowania.
Przeglądając zdjęcia natrafiłam na lilie, Patrzyłam na nie i patrzyłam i stwierdziłam że są piękne. Kto myąli inaczej to jest ,,,,,,,,, no trochę nie grzeczny. To jest tylko kilka z wielu. Zapachniało z monitora.
Kończę bo i tak roi się na moim poście od błędów. Wybaczcie ,piszę prawie na pamięć.