poniedziałek, 11 lutego 2013

ZAPACH

Przyroda to jest zapach  ,kolor, dźwięk i kształt, forma.Żadne nie może być samo w sobie, ani wszystko to nie może być bez jednego.Nić jednak nie pozostało tak na stale w mojej pamięci od najwcześniejszego dzieciństwa jak właśnie zapach.Byłam tycia dziewczynka jak zbierałam na gruzowiskach,[a było ich jeszcze bardzo dużo po wojnie] malutkie, bardzo przyjemnie ,tak mięciutko pachnące fiołki. Miały takie króciutkie ogonki, że bukieciki musiały być stawiane w kieliszkach. Wystarczy teraz  zamrużyć oczy, pomyśleć o nich i zapach już jest.Po drugi zapach chodziłam do koleżanki, bo u niej rósł jaśmin. Pamiętam,że bardzo lubiłam jak pachnie , ale mama nie pozwalała stawiać go w domu, bo za mocno pachniało.Za to bzowych bukietów mogło stać dużo. Akurat koło naszego domu nie rósł, ale tak w ogóle to było go we wsi bardzo dużo . Był bez niebieski i biały.Utkwił mi w pamięci zapach czeremchy , którą tata przywoził z lasu. Tak jak jaśminu ,tak i czeremchy mama nie pozwalała trzymać w domu, więc zbierałam jakieś skorupy , cokolwiek utrzymało wodę i stawiałam na podwórku. Pachniało  w całym gospodarstwie.Pamiętam jak jednego razu moja ciocia, która lubiła kwiaty i miała ich zawsze dużo dała mi nasiona maciejki.Posiałam je sobie w" swoim ogródku". Miałam taki w kąciku za ruiną stodoły. Jak ta maciejka pachniała , tylko bardzo żałowałam że nie cały dzień tylko wieczorem. Trzeba tylko wiedzieć ,że miałam wtedy 5,6 lat.Aha jeszcze dwa zapachy, to pamięć po tacie, jeden to konwalie, które tata przywoził z lasu jak jeździł po drewno, a drugi to zimowy zapach wiórów po struganiu drewna w stelmaszni.Stelmasznia to warsztat w którym mój tata robił wozy, sanie, bryczki. Właśnie w tym warsztacie była zawsze wielka sterta takich miękkich ,pachnących poskręcanych wiórów.
Są to zapachy niezapomniane, jedyne związane z dzieciństwem nierozerwalnie.
I w dzisiejszych czasach  rosną te rośliny i pachną tak samo, ale jednak zupełnie inaczej.Cały czas mam na myśli dzikie odmiany.Jest bardzo wiele pachnących roślin, nawet bardzo ładnie i intensywnie, jednak nic nie zastąpi zapachów dzieciństwa. Może dodałabym do nich jedynie wieczornik damski, niepozorny , choć dość wysoki, kwitnący liliowo-niebieski kwiat.Jest nie kłopotliwy w uprawie, raz posiany jest cały czas. Nasiewa się wszędzie i ma u mnie w ogrodzie  pozwolenie być tam gdzie chce.Szczególnie zimą tak bardzo człowiek tęskni za tymi zapachami, bo nic co człowiek wykombinuje nie zastąpi tego.
Byłabym niewdzięcznicą gdybym nie wspomniała o zapachach gospodarskich, których już niestety nie odtworzy się, mam tu na myśli  np.zapach świeżego mleka, zapach bydła, zapach siana, zapachy z budynków gospodarskich, a zapach świeżego chleba czy bułki, a pranie wiszące w słońcu nieskalane chemią, płynami do płukania.Nie trzeba było wybielaczy ,żeby pościel  słońce wybieliło nieskazitelnie i żeby pachniała słońcem, tak zawsze mama mówiła. Jak bardzo wiele ludzie stracili, jak wiele.

5 komentarzy:

  1. Zapachy - ja zawsze swoje dzieciństwo też wiąże ze wsią, w której spędziałam każde wakacje i ferie - wyczekane i wytęsknione - również zapach siana, zapach lebiody, którą się sieczką mieliło jako pokarm dla kaczek, zapach z kurnika :) :) Ta k tak - zapachy ciasta mojej cioci, mojej mamy. Jednak najczęściej mam zapach powiewu bryzy i moża - bo tutaj najwięcej czasu spędzam i uspokajam myśli. Stasiu to dobrze, że z tymi zapachami masz pozytywne skojarzenia. Ważne aby w dzisiejszym pokoleniu dzieci - zatroszczyć się o wzbudzenie miłości do natury, zapachów itp. Wszystko w nas - pomimo tego co nas otacza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, zapachy... raz jeden w życiu byłam we Wrocławiu a do tej pory pamiętam jak pachniał pokój w którym mieszkałam (miałam wtedy 9 lat) Albo jak pachną zasuszone wiśnie na drzewach w sadzie do którego... hmmm no dobra powiem, chodziłam na grandę... (ale on taki dziki i zaniedbany był i długo myślałam, ze jest niczyj). No bo jak pachna pory roku to kazdy przeciez wie...
    Kocham zapachy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapachy...zapachy, nie wiem, czy dzieci mają szczególnie wyczulony węch, ale zapachy dzieciństwa zapadają głęboko w pamięć, np. zapach pomidora zerwanego prosto z krzaka, jabłek starych odmian, zapach łąki... Szkoda, że dzisiejsze dzieci nie mają czego wąchać - wszystko sztucznie pędzone, ładne ale bez zapachu. Szkoda.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety wychowywałam się w mieście i trudno tu mówić o zapachach z dzieciństwa. Jednak pewne wspomnienia mam. Wakacje u dziadków na wsi i zapach leśnych ostrężyn, które każdego ranka przynosił mój dziadziuś w kapeluszu i kładł na stoliczku przy moim łóżku. Zapach floksów i lawendy w domu dziadków, i zapach grzybów. Dzisiaj jestem szczęściarą bo mam przy domu cały bukiet zapachów. Oprócz kwiatów uwielbiam zapach świeżo skoszonej trawy. Pozdrawiam serdecznie Stasiu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję za odwiedziny jak również za zaproszenie. Uwielbiam ogród a przede wszystkim cudowny zapach wiosny:) Zapach samej natury ogromnie na mnie oddziałuje i wzrusza. Często właśnie wywieszam pościel na dworzu, aby pięknie pachniała powietrzem. W ten sposób przywołuję choć namiastkę wspomnień z dzieciństwa. Przyjemnie zanurzyć się w tak pościelonym łóżku i delektować, jak najsmaczniejszą potrawą:}
    Za to teraz, o tej porze roku gdy moje kotki wracają z podwórza pachną niesamowicie zimowym, ostrym powietrzem.

    OdpowiedzUsuń