czwartek, 17 stycznia 2013

Granica.

To i tamto niżej można  zmienić, daje nieograniczone niczym możliwości.Można robić co fantazja  podpowie, życia nie starczy, nie ma granicy.

Czy istnieje granica pełnego , zupełnego zadowolenia ze swojego ogrodu?. Nie z ogrodu urządzonego przez  najbardziej profesjonalną firmę ogrodniczą, ale kształtowanego dla siebie  przez pasjonata, miłośnika roślin, marzyciela.Czy miarą spełnienia jest posiadanie jak najwięcej bardzo różnych roślin, czy może ogród bardzo formalny, albo ogród minimalistyczny, a może wtopiony w naturę bez granicy.
Tak bardzo minimalistyczne lub "naturalne ogrody  jakie tworzyli i dalej tworzą Japończycy  są nie do podrobienia. Można próbować coś tam podpatrzeć, jakiś fragment odtworzyć, ale to nie będzie to. Przecież oni sami z pokolenia na pokolenie tworzą je nie zmieniając w zasadzie w nich nic. W naturalistycznych ogrodach zdawać by się mogło ,że nie trzeba nic zmieniać, a jednak coś naprawiają. Nie zamknęli granicy.
Ogrody formalne tworzyć trzeba też przez pokolenia, bo drzewa muszą urosnąć, krzewy muszą nabrać odpowiedniego kształtu, są przycinane, formowane. Regularne formy rabat, ścieżek, trawników  jakby mówiły "już tu jest wszystko zrobione" nic więcej nie trzeba. Jednak zostawiane są jakieś fragmenty  które dają możliwość zmiany, innej aranżacji,posadzenia czegoś nowego.Też nie jest zamknięta granica zadowolenia.
Ogrody zespolone z naturą zdawać by się mogło,  że nie należy w nich nic poprawiać, a jednak ludzie zawsze  wypatrzą w nich coś jakiś element , który im nie pasuje.Coś dosadzą, przytną, dosieją.Nawet jak przechodzi to z pokolenia na pokolenie. Im dalej tym większe zmiany.Nie ma dostatecznych powodów żeby powiedzieć "stop" to jest idealne. granica zamknięta , patrzeć i podziwiać i cieszyć się z osiągniętego celu.
A my wszyscy pasjonaci ogrodów czy możemy za swojego życia osiągnąć pełnię zadowolenia.Na początku coś tam planujemy, zaczynamy realizację. Kupujemy , gromadzimy więcej lub mniej i z roku na rok rośnie w nas chęć posiadania, chęć zmiany czegoś tam, dostawienia ,wyrównania .Bardzo wątpię czy jest zupełnie zadowolony ogrodowy miłośnik.
Siadamy w swoim urządzonym przez siebie ogrodzie, tym wymarzonym i mówimy to jest to, nic już tu nie trzeba zmieniać, ale  jesteśmy gdzieś i przez zupełny przypadek widzimy  w jakimś ogrodzie roślinę, aranżację jakiej nie ma w naszym ogrodzie i to nam podoba się i co?  Żadnego odzewu w naszej duszy, nic, jesteśmy niewzruszeni. Nie uwierzę, nie ma mocnych, granicy nie ma.
Pasjonaci z definicji to są ci co niczego nie muszą , ale ze wszystkich swoich możliwości chcą i to realizują.
.....czy są całkowicie w tej swojej pasji tak do końca spełnieni, zadowoleni?. Ja nie. Granica nie jest zamknięta.


Kora tulipanowca- tego nie zmienimy,niżej kora dławisza

 

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe spostrzeżenia Stasiu, ja też nie zam granicy chociaż ogródek niewielki. Mąż śmieje się, że tylko przesadzam i nie daję spokoju roślinom. Ale ja sadzę je tam gdzie mi pasuje, albo gdzie im odpowiada, albo rosną nie w tym miejscu co powinny itd...:))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehehe racja racja nie wydaje mi się że jest taka granica pełnego zadowolenie z ogrodu. Szkółkarze no i sąsiedzi już zadbają o to żeby ciągle coś zmieniać na działkach. Ale najważniejsza jest to że dobrze się bawimy podczas tworzenia Naszego skrawka ziemi!

    OdpowiedzUsuń